Lubię kuchnię nową, nietypowe połączenia, nietypowe smaki. Po tradycyjną kuchnię sięgam niezbyt często. Taką okazją są właśnie święta. Lubię karpia, lubię kapustę z grochem i rzeczywiście są to potrawy, które jadam raz do roku. W ramach zabawy z Podkarpacką Strefą Wrażeń będę mogła sama coś przygotować.

W kilku zdaniach w akcji bierze udział 4 blogerów reprezentujących 4 regiony kulinarne Polski. Nawzajem „wrzucamy” sobie świąteczne wyzwania.

Stało się! Otrzymałam zadanie numer 1 kutia! I tu przyznaję, że kutię jadłam po raz pierwszy w ubiegłym roku, bo… w moim domu królowały kluski z makiem.

Makiełki mają różne oblicza. Mogą być z bułką namoczoną w mleku czy śmietanie, mogą być łazanki czy makaron wstążki jak u mnie w domu.

Inspiracją do mojego przepisu była pani Magda (cudowna kobieta, która zajmuje się moimi chłopakami!). Moje makiełki wyglądają trochę jak tiramisu. Przekładane są bułką namoczoną w mleku (ja akurat użyłam sojowego).

Makiełki

bagietka

500g maku

bakalie – wszystko, co lubicie

miód do smaku

2- 3 szklanki mleka

likier amaretto

Mak zalać mlekiem i zostawić na kilka godzin. Dolać do garnka wody, tak, aby przykryć mak i gotować. Po tym czasie mak zmielić dwukrotnie, trzykrotnie jeśli trzeba. Bakalie namoczyć lub poszatkować w zależności od tego, czego używacie. Wymieszać mak z bakaliami i miodem. Miodu użyjcie do smaku, weźcie pod uwagę, że bakalie są już słodkie. Jeśli lubicie dolejcie ulubionego alkoholu amaretto czy brandy, żeby uzyskać aromat.

Bułkę – a najlepiej jej środek potnijcie na małe kawałki i namoczcie w mleku. W naczyniu układajcie na przemian bułkę i masę makową. Całość możecie polać czekoladą. Delektujcie się, w końcu takie makiełki je się tylko raz do roku.

Dodaj komentarz