Po prostu klasyka. Jedliśmy je w weekend ze świeżo pieczonym chlebem orkiszowym z pomidorami suszonymi i tymiankiem. Było pysznie, było miło, było zielono 🙂
Weekend spędziliśmy we wsi Ostrowite pod Golubiem Dobrzyniem. Jeździmy tam, co rok, aby spotkać się w gronie znajomych, rozgrywany jest mecz piłki nożnej, wieczorem ognisko, rano wspólne śniadanie.
Tamtejsza kuchnia skrywa prawdziwe skarby. Stare kubki, miseczki, dzbanki. Stary kredens. Robiłam mnóstwo zdjęć, delektowałam się porzeczkami i malinami, papierówkami i gruszkami. Zerwałam kwiaty cukinii i zaraz będę je przygotowywała.
Wracając do tematu pesto. Przygotowałam klasyczną wersję. Dodałam mniej czosnku niż zwykle, bo ten świeży jest zbyt mocny jak dla mnie i dodałam pinii. Wpadłam też ostatnio w szał pieczenia chleba. Myślę, że wkrótce pojawi się na blogu.
Zielone pesto
około 40 liści bazylii
3-4 ząbki czosnku
2 łyżki startego pecorinio
2 łyżki starego parmezanu
8 łyżek oliwy z oliwek
trochę grubej soli
pinii
Bazylię umyj i osusz. W moździerzu rozgnieć bazylię, sól, czosnek. Dodaj sery i połącz składniki. Wlej powoli oliwę, aż powstanie jednolita masa. Delektuj się.