Dzisiaj zapraszam Was na ciastka prosto z Ameryki Południowej. Ja miałam okazję jeść je w Chile już jakiś czas temu. Są bardzo kruche i przełożone (chyba jak wiele słodyczy z tamtych stron) dulce de leche…

1

W Chile byliśmy kilka lat temu. Przyznaję, że mój instynkt kulinarny nie był jeszcze tak rozwinięty jak teraz… W Santiago dostawaliśmy zazwyczaj do jedzenia… steki, które zresztą oddawałam Mężowi, bo nie jestem zbyt wielką fanką mięsa. Za to lubię mleko skondensowane i może dlatego taką sympatią obdarzyłam te ciastka. Były dostępne w każdym sklepie i wręczane również w liniach lotniczych. Są dość kruche i najważniejszy jest środek – ciągnąca się krówka.

Chcieliśmy zabrać opakowanie takich ciastek do domu, ale… niby opakowanie było zamknięte, ofoliowane, a gdy obudziliśmy się rano po ścianie, aż do miejsca, gdzie ciastka leżały ciągnął się sznur czerwonych mrówek, które znalazły drogę do naszych ciastek i „zjadały” je 😉

2

Alfajor

225g mąki

1/8 łyżeczki soli

110g cukru

1 łyżeczka sody

110g masła

4 żółtka

1 łyżeczka esencji waniliowej

dodatkowo – puszka mleka skondensowanego słodzonego ugotowanego

3

Suche składniki wymieszać. Żółtka ubić lekko. Dodać razem z lekko rozmiękczonym masłem do suchych składników i szybko zagnieść. Schładzać w lodówce przez 2h.

Potem rozwałkować na grubość około 0,5cm i wykrawać kółka o wielkości większego kieliszka. Układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w nagrzanym piekarniku do 165 stopni. Ciasta muszą być jasne, nie pieczone na złoto. Po wyjęciu z piekarnika dobrze schłodzić. Spód ciastka posmarować mlekiem skondensowanym słodzonym i przykryć drugim ciastkiem. Przypominają trochę francuskie makaroniki. Najlepsze są następnego dnia.

4

Dodaj komentarz